Nienawidzę Cię gdy jesteś taką suką! Ile razy słyszałaś lub widziałaś w oczach rozmówcy? Jeśli choć raz to przybij piątkę … i zacznij myśleć: co poszło nie tak, ja już wiem.
Uważasz, że życie powinno być nieustannie zajebiste a gdy tak nie jest, wkurzasz się? Snujesz w myślach różowe scenariusze, rozkładasz czerwone dywany, uszami wyobraźni słyszysz ekstatyczne achy i ochy. Oczekujesz zachwytów i westchnień na swój widok, mdlenia i błagalnych spojrzeń żebrających o twoje o względy, sympatię, akceptację i dołączenie do grona przyjaciół. Należy ci się absolutny akcept na wszystko co robisz, bo przecież jesteś cudowna, nieomylna i masz zawsze rację. Z nią się urodziłaś, jak z ręką, nogą, okiem i IQ.
Wstajesz rano i już pierwszy zawód. Świat się pomylił! Nie ma słońca! Na cholerę komu grudzień i w ogóle pieprzona zima??? Musisz iść do roboty zamiast na malediwską plażę, odstawić bachora do przedszkola i co tam jeszcze masz za karę od podłego szarego życia. Zaspana, zawiedziona i zdruzgotana lecisz do autobusu, śnieg z deszczem w oczy, ciemno jak w dupie. Wsiadasz, ciasno, śmierdzi trupem, obok cuchnący, wąsaty facet, stoi przysypiając i pochrapując. Chyba mu nawet ślina z kącika ust wycieka. Fujjjj! Ależ Cię to wkurza. Potem chore obowiązki w robocie, przynudzający, gderliwy szef, plotkara obok przy biurku i nadal ciemna dupa za oknem. Brak perspektyw! Czas iść się zabić! Albo kogoś! Chociaż opieprzyć, tak troszeczkę zemścić się za swoje nieszczęśliwe życie…
Po robocie czas na food shopping. Co prawda zasłużyłaś na paryską, luksusową galerię, ale zostaje Ci ciasne, przydomowe Tesco, zwiędnięty szczypior i czerstwy chleb. Manolo Blahnik i Christian Louboutin muszą poczekać. Oczami wyobraźni powabnie wsuwasz na smukłą opaloną stopę złotą szpilkę z czerwoną podeszwą za miliony, a przystojny gość z zasobnym portfelem szepcze Ci do ucha najpiękniejsze słowa: Moja Ty piękna damo, chudzinko… Sto dwadzieścia trzy pięćdziesiąt! – Co on gada??
Otwierasz oczy i widzisz szarą, zmęczoną twarz, prawie jak twoja. Otyła (jak ty) kasjerka upomina się o swoje. Znów jest chujowo. Wcale nie masz smukłej stopy, o chudzince nie ma nawet mowy! Wstrętny babsztyl zepsuł ci już i tak podły humor. Pędzisz z siatami do domu. Spocona i mokra od śniegu otwierasz drzwi do Narnii. Coś cię odpycha, każe uciekać, robi ci się duszno, ciemno przed oczami. Gardło masz ściśnięte a włosy na głowie i reszcie ciała stoją jak po najsolidniejszym lakierze. Resztkami rozsądku nie spieprzasz na Bali w promieniach słońca, na białym piasku sprzedawać koraliki. Przekraczasz próg i wpadasz w wir zasranych, domowych obowiązków i pieleszy. Szybko robisz obiad, pranie, w międzyczasie pyrgniesz młodego, że niby go przytulasz i niby odwzajemniasz umizgi tego samego od lat męża. Pragniesz by skończył się ten cholerny, głupi dzień i na wszelki wypadek boli Cię głowa. Nie czekasz na następny, bo znowu będzie do dupy… Chcesz być ciągle na haju, na wznoszącej jak latawiec na wietrze, zbierać najlepsze kąski od życia, być nieustannie szczęśliwa. Noż kurwa tak wiele przecież to nie jest! A tu codzienna, rutyniarska lipa. Masz absolutne prawo tak się czasem czuć ale…
No więc… jak już usłyszysz, że jesteś zrzędliwą, wredną, niewdzięczną suką… to jesteś nią zwłaszcza dla siebie samej. Bo życie, moja droga suko jest po prostu najczęściej szare i tylko w międzyczasie mieni się różową, czerwoną czy brokatową poświatą. I to jest piękne! Bo po fajnej imprezie i szaleństwie trzeba mieć kaca, by docenić chwile uniesień, mieć odniesienie, porównanie. Nie możesz i nie będziesz całe życie na haju, bo nic z tego nie zapamiętasz. Akceptacja każdej chwili, szacunek do siebie i innych jest najważniejszy. Do tego faceta w autobusie, krzykliwego bachora, do nudnego męża i wrednej kasjerki, gderliwego szefa, koleżanki plotkary. Zycie to nudny proces przetkany gdzieniegdzie mieniącymi cekinami. To jest fajne!
P.S
A szczypiorek wcale nie był taki znowu zwiędnięty!
Dobrego Roku!