Ufnie idąc za tą nauką każdą znajomość z dziewczynami traktowałam z dystansem, a gdy już pozwoliłam się do siebie zbliżyć, nierzadko kończyło się to płaczem, zazdrościami, obgadywaniem, tworzeniem obozów, zbieraniem zwolenniczek i okrutnym dokuczaniem sobie nawzajem. Tak więc zgodnie z przepowiedniami babci utwierdzałam się w myśli, że nie ma prawdziwej przyjaźni między dziewczynami. Zawsze będziemy walczyć o względy chłopaków (bo jest ich mniej na świecie a muszą nas przecież utrzymywać), o urodę, względy tzw popularnych koleżanek… bo taki jest świat.
Nie wiedziałam wtedy jak wiele zależy ode mnie, że często powtarzane przez dorosłych słowa „taki jest świat” są wygodną receptą na powielanie i pogłębianie fałszywych przekonań o relacjach w ogóle. Dziś jestem pewna, że jest możliwa każda przyjaźń. Jest jednak jeden „malutki” warunek. Poznanie i polubienie siebie, własnych granic, wartości i ograniczeń. Tego właśnie uczę na co dzień.