Przestań robić wszystkim loda…

…usłyszałam. Nie był to wewnętrzny głos. To dudniła słuchawka telefonu, głos rozsądku na moje:  „poświęciłam mnóstwo swojego czasu w zamian za – fajnie, że jesteś! A mam tego w szafie sto kilo”

Mamy w sobie coś, co za cholerę nie pozwala nam po męsku (niestety nadal tak to należy nazywać) funkcjonować poza kuchnią. Chcemy być pomocne, powszechnie potrzebne, lubiane. Finanse? Nie wypada o tym mówić! Są zbyt przyziemne w świetle naszej matczyno-kobiecej boskości, stawianej na ołtarzu wszelkich relacji. Pamiętasz, gdy jako dziecko siedziałaś pod stołem imprezowym rodziców, a po wyjściu gości sprytnie wylizywałaś resztki ajerkoniaku z kieliszka mamy? Podobnie cieszymy się, gdy ktoś dostrzeże dyskretną a zarazem intensywną dobroć naszą. Czy nie jest tak, że na słowa: jesteś taka dobra, wspaniała, myślisz o innych rozpiera Cię duma? Oj przyznaj (skromnie oczywiście, najlepiej z dygnięciem). Umiłowanie poświęcenia zdefiniowało kobiecość. Stało się więzieniem, schematem, złotem tkaną klatką dobroczynności i wspaniałomyślności. Poklepanie po plecach jest naszą walutą, a my same nie zdajemy sobie sprawy, że tkwimy w tym po uszy ze zdiagnozowanym syndromem sztokholmskim.

Feministyczne budzenie się jest jest procesem, a każda z nas jest na innym jego etapie. Niektóre buntują się pozostając w kącie obrażone na siostry, niszczące spokój, wartości bezpieczne i wygodne. Z trwogą myślą: jak mogą niewdzięcznice, gryzą rękę, która karmi! Inne z niedowierzaniem i nadzieją, dyskretnie obserwują co się zadzieje. Wyjdą z cienia, gdy tamte coś ugrają. Są i takie,  które kumotersko robią uniki, łykają każdego ranka testosteron, jakoś sobie radzą i nie chcą tego zaprzepaścić. Przychodzi mi na myśl, że trochę są jak kapo w obozie pracy, choć może mniej świadomie? Sama nie wiem, nie potrafię tego uzasadnić? Jeszcze inne wychodzą na ulice, bo już wiedzą, obudziły się i nie zasną. To proces delikatny i narażony na ryzyko niepowodzenia jak wychodzenie z uzależnienia. Mały kieliszek może zrujnować starania o wolność. To wojna hybrydowa. Wojna na PR, marketing,  plakaty, race, słowa, filmy, memy, posty i lajki. Wojna na oszczerstwa, kłamstwa, prawdy i półprawdy, niedomówienia i przemilczenia. Racje i jej definicje. Wojna, w której jesteśmy łowczym i zwierzyną jednocześnie. Musimy być czujne i przekonywać na różne sposoby te mniej odważne, nie wystraszyć a utwierdzić w przekonaniu, poczuciu, pewności, że nie ma innej drogi i będzie dobrze, bo będzie. 

 

Kilka cytatów, które każdego dnia utwierdzają mnie w potrzebie wyautowania się z kobiecej strefy komfortu i definicji obecnie funkcjonującej. Zostawię je tutaj Tobie, z nadzieją, że przemyślisz i obudzisz się dobre. 

Ona, co tak lubiła naukę, tak wysoko myślą sięgała, potrafiła jednak zrobić ofiarę z dążeń swoich i marzeń najmilszych, bo rodzina jej potrzebowała chleba, a chleb natychmiastowy zapewnić im mogła tylko pracą ręczną. I dziś jeszcze ciągle idzie tąż drogą, a nigdy słowa żalu z jej ust nie usłyszysz; owszem, szczęśliwa jest i wesoła, bo pracą swoją żelazną zapewniła spokój i wygody ojcu kalece, staruszce babuni i kształci umysł młodszego rodzeństwa. 

–  Zuzanna Zajączkowska, Wytrwałość i praca, w: Trzy powieści dla dzieci, Warszawa 1880

Ofiara z dążeń swych i marzeń. Czy powinnam mieć jeszcze jakieś pytania do tej wskazówki jak żyć w cnocie? I kolejny:

Żonie tylko nigdy męża swego zupełnie opuścić nie należy i aż do ostatnich granic w poświęceniu własnego szczęścia powinna go z upadku moralnego dźwigać i tak leczyć z choroby moralnej, jak leczyłaby go z choroby ciała. 

– Maria Ilnicka, Dziesięcioro przykazań mężatki, w: „Bluszcz”, 1883

Ten lubię bardzo! Lubię, bo tak mnie wkurza, że aż motywuje do rewolty absolutnej, takiej z ofiarami i ranami. W końcu od czego są psychoterapeuci? Niech sobie zatem radzi w tym swoim upadku moralnym. Ja też chcę sobie moralnie upaść, pozwolić na słabość, bycie nieidealną, grzeszną. Chcę być łobuzem!

 

Jak zaś beznadziejnie smutną była dola niewieścia, najlepiej dowodzi ogólnie rozpowszechnione przekonanie, iż

przeznaczeniem kobiety jest cierpieć i znosić bez szemrania. Matki powtarzały to córkom przez szeregi pokoleń, nauczając, że najwyższą cnotą kobiety jest rezygnacja.

-Waleria Marrené – Morzkowska, Kobieta czasów obecnych, Warszawa 1903

Waleria Marrené – Morzkowska

 

 

Cierpienie i rezygnacja bez szemrania… Niezwykle się cieszę, że tak świadomych kobiet jak pani Waleria jest dziś pod dostatkiem, a moc i siła ich głosu rośnie z każdym dniem i nie ostygnie możesz być tego pewna. Cieszę się, że żyję tu i teraz. W 1903 roku pewnie bym kogoś pacnęła ze skutkiem śmiertelnym. Chwała Kobietom Współczesnym, bo dziś mogę buntować się bez diagnozy histeryczki. Tak na marginesie, czy wiesz, że pojęcie histerii stworzył Hipokrates (gr. hysterikos), inaczej zwał ją dusznością maciczną? Dziś mogę się buntować i nie zgadzać bez ryzyka zapięcia mnie w pasy i podania chlorodiazepoksydu – pigułek Librium, środka zalecanego powszechnie w połowie XX wieku na wyrównanie nastroju, podawanego kobietom i dzieciom. Miał „wspierać chwiejne emocjonalnie kobiety w radzeniu sobie z trudnościami i niepewnościami codziennego życia”. Oj dziś by nam panowie to z chęcią zaaplikowali podwakroć.

 

Na koniec słowa pewnego pana, wisienka na torcie szowinizmu, mizoginizmu i patriarchatu. Słowa te można śmiało zastosować   na bazarze przy stojaczku z breloczkami, amuletami szczęścia..

Budować szczęście, stawać się dźwignią dobrobytu drogich sobie istot – oto cel główny kobiety, jej wyższe przeznaczenie. Nie dość tego – dla kobiety jest to jedyny środek, jedyna droga, prowadząca ją do pozyskania własnego szczęścia

-Boleslaw Londyński ps Mieczysław Rościszewski, 

Pani domu.

Skarbiec porad praktycznych dla Polek wszelkich stanów.

Dzieło, opracowane na podstawie licznych źródeł swojskich i obcych. Warszawa 1904

 

Co do tytułowego loda? Rację ma, więc się Jej posłucham i zacznę sobie robić dobrze. Zrób to samo, zadbaj o siebie, bo gdy Ty będziesz spełniona i szczęśliwa na własnych zasadach, każdy obok także.

Trzymaj się Kobieto, będzie dobrze!

Agata Baryła

 

Foto: By Józef Buchbinder – Tygodnik Ilustrowany, 1884 nr 63, Domena publiczna, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=5705485

Foto w tytule: geralt/ Gerd Altmann • Freiburg / Deutschland / Pixabay

 

UMÓW WIZYTĘ

Skorzystaj z poniższego formularza w celu umówienia wizyty w gabinecie lub jeśli wolisz- spotkania online

[booking options='{calendar months_num_in_row=2 width=768px cell_height=50px}’]
  • Każda sesja trwa 50 minut, w kalendarzu jest możliwość wyboru podwójnej sesji, rezerwując czas dwóch godzin, rezerwujesz 100 minut sesji.
  • Wybranie wizyty nie oznacza rezerwacji terminu, potwierdzenie otrzymasz na podany adres e-mail.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Skip to content